Zawsze byłam dla teściowej nikim, ale na starość zaczęła się do mnie przymilać. Szybko odkryłam, że za jej uśmiechem kryje się bardzo konkretny interes.

 

Przez lata byłam dla teściowej kimś nieważnym. Nie szanowała mnie, ignorowała, a każde nasze spotkanie kończyło się krytyką. Aż pewnego dnia jej zachowanie uległo zaskakującej zmianie…

Teściowa zaczęła mnie komplementować, dziękować za drobiazgi i nawet pytać, czy może mi w czymś pomóc. W pierwszej chwili poczułam ulgę, ale szybko zrozumiałam, że za jej nowym uśmiechem kryje się coś więcej…

Od samego początku nasze relacje z teściową były trudne. Kiedy wyszłam za mąż, jasno dała mi do zrozumienia, że nigdy nie dorównam jej synowej idealnej — tej, którą sobie wymarzyła. Żadne moje starania, aby zyskać jej aprobatę, nie przynosiły efektów. Byłam dla niej „tą dziewczyną”, która zabrała jej ukochanego syna. Przez lata znosiłam jej krytyczne uwagi i spojrzenia pełne wyższości.

Niespodziewana zmiana

Wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu, kiedy teściowa zaczęła mnie traktować jak najważniejszą osobę na świecie. Na początku byłam zaskoczona jej nową postawą. Pochwały za obiad, który ugotowałam? Prezenty dla dzieci z dedykacją „dla najlepszej mamy”? Nawet zaproszenie na kawę, żebyśmy mogły „porozmawiać jak przyjaciółki”? Coś mi tu nie grało. Mój mąż, jak zwykle, niczego nie zauważył. Był przekonany, że jego mama po prostu zrozumiała swoje błędy i próbuje się poprawić. Ale ja znałam ją za dobrze, żeby uwierzyć w taką cudowną przemianę.

Pierwsze podejrzenia

Z czasem zauważyłam, że teściowa coraz częściej pyta o nasz dom, o to, co planujemy z nim w przyszłości. Pytała, czy zamierzamy go remontować i czy mamy jakieś plany na najbliższe lata. Wydało mi się to dziwne, ale wtedy jeszcze nie połączyłam faktów. Przełom nastąpił, gdy pewnego dnia teściowa zaprosiła mnie na obiad. W trakcie rozmowy nagle zaczęła opowiadać o swoim mieszkaniu i o tym, jak trudno jest jej samej radzić sobie z codziennymi obowiązkami. Słuchałam jej z rosnącym zdziwieniem. Szybko przeszła do rzeczy: „Wiesz, córcia, gdybyście mnie do siebie przygarnęli, byłoby nam wszystkim łatwiej. Ty miałabyś pomoc przy dzieciach, a ja nie musiałabym już sama mieszkać”.

Zaskakująca prawda

Teraz wszystko stało się jasne. Teściowa nie zmieniła się, bo nagle mnie polubiła. Jej uśmiechy i komplementy miały być przepustką do naszego domu. Chciała zamieszkać z nami, zostawiając swoje mieszkanie pustostanem. I to nie z dobroci serca. Po prostu znalazła kupca, któremu zamierzała wynająć swoje lokum za pokaźną sumę. Kiedy podzieliłam się swoimi wątpliwościami z mężem, ten najpierw nie chciał mi uwierzyć. Dopiero, gdy znalazłam w jej notatkach umowę najmu przygotowaną przez prawnika, wszystko wyszło na jaw. Mąż był wściekły, ja czułam ulgę. Zamiast przyznać się do swoich zamiarów, teściowa obraziła się i zerwała kontakt.

Jak byście postąpili na moim miejscu? Czy pozwolilibyście teściowej zamieszkać z wami? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

You might also like

Comments are closed.

error: Content is protected !!