Gdy kupiłam dom na wsi, w znajomych jakby diabeł wstąpił. Śmiali się, że mam pierze we włosach i słoma mi z butów wychodzi

Gdy tylko kupiłam stary dom na wsi, znajomi zaczęli traktować mnie jak ekscentryka. Śmiali się, że wybieram życie z pierzem we włosach i słomą w butach, zamiast miejskich wygód. Ich kąśliwe uwagi i pełne wyższości uśmieszki początkowo mnie bawiły, ale z czasem zaczęły irytować…

Chciałam jedynie odnaleźć spokój i uciec od miejskiego pośpiechu, ale widząc ich reakcje, poczułam, że jest w nich coś więcej niż zwykła złośliwość. Gdy prawda w końcu wyszła na jaw, cała sytuacja nabrała zupełnie nowego wymiaru…

Przeprowadzka na wieś – początek nowego życia

Przez wiele lat marzyłam o ucieczce z miasta. Hałas, tłumy ludzi i codzienna gonitwa po prostu mnie wykańczały. Kiedy więc w końcu znalazłam przytulny, choć trochę zaniedbany dom na wsi, nie wahałam się ani chwili. Był skromny, ale miał wszystko, czego pragnęłam – ogród pełen kwiatów, stary sad jabłoniowy i widok na okoliczne pola. Czułam, że odnalazłam swój mały raj.

Radość szybko jednak zamieniła się w zdziwienie, kiedy zobaczyłam reakcje moich znajomych. Początkowo liczyłam na wsparcie, może nawet trochę entuzjazmu z ich strony, ale zamiast tego natrafiłam na kpiące uśmieszki i kąśliwe uwagi. Zamiast gratulacji usłyszałam, że “mam pierze we włosach i słoma mi z butów wystaje”. Komentarze, choć początkowo błahe, zaczęły się nasilać i stawały się coraz bardziej kąśliwe.

Niespodziewane wizyty i ukryte intencje

Na początku próbowałam to ignorować. Śmiałam się, bagatelizowałam, myślałam, że to tylko drobne złośliwości, które przeminą, kiedy zobaczą, jak bardzo jestem szczęśliwa. Ale niestety, przyjaciele i rodzina coraz częściej zaczęli przyjeżdżać w odwiedziny, niby żeby zobaczyć moje nowe miejsce na ziemi, ale tak naprawdę bardziej po to, by krytykować.

Niektórzy znajomi z wyraźną pogardą pytali, czy nie brakuje mi “prawdziwego życia” w mieście. Inni z przekąsem dziwili się, dlaczego “normalna dziewczyna” decyduje się na życie “w zapadłej dziurze”. Pojawiały się pytania, czy wiem, co robię, a nawet sugestie, że wpadłam w jakąś “dziwną modę na wiejskie życie”. Jedna z bliskich koleżanek posunęła się nawet do tego, by bez zaproszenia przynosić mi różne “wiejskie akcesoria” – gumowe kalosze, wielką konewkę, a nawet kosz z warzywami “prosto z targu”, jak to ujęła, z ironicznym uśmieszkiem.

Kłótnie, które nie miały końca

Z czasem doszło do coraz częstszych sprzeczek. Zrozumiałam, że oni nie potrafili zaakceptować mojej decyzji, bo uważali, że to… zmienia mnie samą. “Przecież zawsze chciałaś mieszkać w mieście,” mówili. “Po co ci ten dom na końcu świata?”. Kiedy w końcu otwarcie powiedziałam im, że ich zachowanie mnie rani, zamiast przeprosin usłyszałam, że mam do nich “pretensje bez powodu”. A później wybuchła najgorsza kłótnia, jaka kiedykolwiek miała miejsce między mną a moją przyjaciółką. Przyszła do mnie, “by przegadać całą sytuację” – lecz zamiast tego zaczęła mówić, że jestem “inwestycyjną ignorantką”, że ten dom to “złom” i “dziura”, która nigdy nie będzie nic warta. Twierdziła, że po prostu się zmieniłam, a kupno tego domu to największa głupota mojego życia.

W tamtym momencie wściekłam się i wyrzuciłam ją za drzwi. Coś we mnie pękło. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego przyjaciele, którzy zawsze mnie wspierali, teraz byli przeciwko mnie. Dlaczego nie mogli po prostu się cieszyć, że odnalazłam swoje miejsce na ziemi? Właśnie wtedy postanowiłam dowiedzieć się, co tak naprawdę za tym wszystkim stoi.

Przeszłość, która ujrzała światło dzienne

Kilka dni po tej kłótni dowiedziałam się od sąsiadów, że część moich znajomych była zainteresowana dokładnie tym samym domem, który kupiłam. Co więcej, najbliższy sąsiad wyjawił, że już kilka razy podpytywali go, czy nie planuje sprzedać swojej ziemi. Prawda była taka, że moich przyjaciół bardziej interesowały inwestycje i możliwość zarobienia pieniędzy, niż moja przyjemność z życia na wsi.

Nie mogłam uwierzyć, że przez cały ten czas krytykowali mnie nie z powodu troski o moje szczęście, ale ze zwykłej zazdrości. Kiedy zobaczyli, że sama podjęłam decyzję i to ja kupiłam ten dom, zaczęli mnie atakować, bo… sami chcieli tu mieszkać, jednak ostatecznie to mi udało się podjąć ten krok.

A co Ty o tym myślisz?

Historia miała zaskakujący koniec. Właśnie te osoby, które najbardziej mnie krytykowały, były tak naprawdę rozczarowane, że nie udało im się zrealizować ich własnych marzeń o domu na wsi. Pomyśl o swoich znajomych – czy ktoś kiedykolwiek próbował zniechęcić cię do podjęcia ważnej decyzji? Jak myślisz, dlaczego tak się zachował? Daj znać w komentarzach na Facebooku!

You might also like

Comments are closed.

error: Content is protected !!